E-papierosy vs Ministerstwo Zdrowia
— 16 maja, 2014Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową i inne firmy analityczne radzą rządowi, aby objął elektroniczne papierosy akcyzą. Importerzy protestują, branża tytoniowa jest podzielona, a ministerstwo finansów akcyzy nie chce. O opodatkowanie e- papierosów najgłośniej walczą wielkie koncerny farmaceutyczne. Chcą one, aby elektroniczne papierosy zyskały status wyrobów medycznych. Ten pomysł popiera resort zdrowia. To zapowiada wojnę, a koszty poniosą e-palacze.
Polska należy do najdynamiczniej rozwijających rynkiem w Europie dla e- papierosów. Wg „Raportu z ogólnopolskiego badania ankietowanego na temat postaw wobec palenia tytoniu” przygotowane przez TNS Polska na zlecenie Głównego Inspektoratu Sanitarnego do palenia elektronicznych papierosów przyznaje się około 3 procent Polaków, natomiast niezależni eksperci twierdzą, że z e-papierosów korzysta 1,6 milion Polaków. Eskoking Institue ocenia, że wartość sprzedaży w 2014 r. sięgnie 1,2 miliarda złotych. To 2 razy więcej niż w 2013. Wg Wall Street Journal rynek elektronicznych papierosów będę warty 3 miliardy dolarów w skali globalnej. Eksperci prognozują, że w 2023 roku ten rynek będzie bardziej warty niż sprzedaż tradycyjnych papierosów. Tym samym rynkiem e-papierosów interesują się producenci tytoniowi, administracja państwowa. Również największe firmy farmaceutyczne bacznie przyglądają się temu sektorowi.
Elektroniczne papierosy to zagrożenie dla koncernów tytoniowych. Pod koniec 2013 r. dyrektor wykonawczy Philip Morris, Andre Calantzopoulos obiecał inwestorom, że firma wejdzie na rynek e-papierosów. Przyznał również, że ów sektor dynamicznie się rozwija. Adam Suchenek, rzecznik polskiego oddziału firmy, również rynek elektronicznych papierosów uważa za perspektywiczny. Polskim rynkiem zainteresował się również British American Tabacco. Firma wprowadziła własne, elektroniczne produkty w Wielkiej Brytanii pod marką Vype. Producent planuje dalszą ekspansję na inne rynki europejskie, w tym polski. Jak zauważana Suchenek, Polska ma ogromny potencjał. W naszym kraju jest około 1,5 miliona użytkowników e-papierosów. Co roku firma inwestuje ponad 800 milionów złotych w badania naukowe i kliniczne. Również inni potentaci wyrażają opinie polskim rynkiem. Są nimi Imperial Tabacco i Japan Tabacco.
Koncernom tytoniowym na polski rynek może pomóc Dyrektywa Tytoniowa. Wg niej w 2016 r. maksymalne stężenie nikotyny w e-papierosach będzie mogło wynieść 20 mg/ml. Uzupełnienie wkładu zostaną zalegalizowane, ale ich wielkość jednorazowo nie będzie mogła przekroczyć 2 ml. Na wniosek Węgier i Francji, Komisja Europejska będzie mogła zabronić wkładów do elektronicznych papierosów na obszarze Wspólnoty Europejskiej, jeśli zakażą ich przynajmniej 3 państwa członkowskie. Dyrektywa zobowiązuje również producentów do badań wkładów, toksyczności, jakości wkładów i ich absorpcji substancji czynnych, utrudniając jednocześnie ich promowanie. Najwięksi producenci nie wypracowali wspólnego stanowiska względem dyrektywy. Philip Morris i IT Polska popierają akcyzę na e-papierosy, natomiast BAT Polska głośno protestuje. Podczas posiedzenia Komisji Finansów Publicznych ustalono, że akcyza na klasyczne papierosy byłaby mniejsza, gdyby objąć nią e-papierosy. Idee akcyzy popiera senator PIS, Bolesław Piecha, który był wiceministrem zdrowia. Jego zdaniem elektroniczne papierosy są równie szkodliwe jak tradycyjne. Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową zaleca akcysowanie liquidów, ponieważ to pomogłoby w załataniu dziury budżetowej. Unijna dyrektywa pozwala rządom krajów członkowskich na określenie czy e-papieros to wyrób tytoniowy czy medyczny. Resort finansów w najbliższym czasie nie przewiduje akcysowania elektronicznych papierosów. Wiceminister finansów zauważa, że rynek rozwija się na poziomie 50 procent rocznie. Potwierdzają to dane z systemów importowych. W ubiegłym roku import wkładów do e-papierosów wyniósł 26 400 tysięcy złotych. Zdaniem Jacka Kapica ogranicza to konsumpcję tradycyjnych papierosów. Wiceminister powiedział, że inhalatory medyczne i wkłady nie spełniają wyrobów tytoniowych, więc to nie wyrób akcyzowy. Zaprzeczył również, jakoby ministerstwo finansów pracowało nad projektem opodatkowania elektronicznych papierosów.
W całym zamieszaniu ważną rolę pełnią importerzy. To głównie polskie firmy. Jest ich około 50. Największy z nich to Chic Group, właściciel eSmoking World, który posiada około 100 salonów. Pozostałych jest około 220. Poza salonami firmowymi w Polsce jest około 120 tysięcy punktów sprzedaży, które mają spory odsetek w obrotach. Producenci dbają o dobry PR – wprowadzono zakaz sprzedaży nieletnim. Wg nieoficjalnych danych opodatkowanie na poziomie 20 procent doprowadzi do wielu bankructw. Małe firmy nie wytrzymają takiego obciążenia. Sprzedają one najtańsze akcesoria, natomiast droższe to domena większych producentów.
Do bitwy wkraczają również firmy farmaceutyczne, które przed przyjęciem dyrektywy ostro lobbowały, aby elektroniczne papierosy uznać za wyroby medyczne. Komisja Europejska tego nie zrobiła, ale przystanęła na kompromis – władze państw członkowskich same mogą określić status e-papierosów. Producenci farmaceutyczni wiele zyskaliby, gdy inhalatory tytoniowe uznać za wyrób medyczny. Wtedy posiadaliby kompletne portfolio – nie tylko mieliby plastry nikotynowe, gumy do życia, pastylki, ale również e-papierosy. Rzucający palenie musieliby korzystać z produktów firm farmaceutycznych. Wg danych z 2013 roku na badania producenci wydadzą 70,3 miliony dolarów, natomiast na marketing 103 miliardy dolarów. Dlatego lęk koncertów tytoniowych jest uzasadniony. Firmą farmaceutycznym chce pomóc ministerstwo finansów. Rzecznik resortu, Krzysztof Bąk powiedział, że ze względów zdrowotnych, elektroniczne papierosy, które mają pomagać w walce z uzależnieniem, przy nowelizacji ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych Minister Zdrowia, rozważy, aby uznano je za wyroby zawierające nikotynę i tym samym zaklasyfikować jako produkty lecznicze. Rejestracja inhalatorów tytoniowych i wkładów spowoduje kontrolę i odpowiedzialność dostawców, ureguluje dystrybucję i dostępność produktów. Wprowadzenie podobnych przepisów to fatalna wiadomość dla importerów, koncernów tytoniowych, ale dla samych e-palaczy. Rejestracja elektronicznych papierosów oznacza ich certyfikację. Proces trwałby co najmniej 18 miesięcy i byłoby to drogie przedsięwzięcie. Mowa tutaj nawet o milionach euro. Rejestracja liquidów to również konieczność ich badania – kolejne koszta. W praktyce oznaczałoby to, że najtańsze e-papierosy zniknęłyby, a nowe dostępne byłyby tylko w aptekach. Najtańsze z nich kosztowałby około 200 złotych, zaś liguidy około 80 złotych za najtańszy wkład. Drastyczna podwyżka sprawiłaby, że w gigantycznym tempie rozwinęłaby się szara strefa. Nielegalnie importowano by wkłady nieznanego pochodzenia. Jednak ministerstwo zdrowia wie co najważniejsze dla zdrowia Polaków, więc niedługo spodziewajmy się kampanii na rzecz akcysowania e-papierosów.
Dodaj komentarz